top of page

Zdrowa kupa i zupa na winie

  • popaprana
  • 30 sty 2018
  • 3 minut(y) czytania

Zdrowa kupa i zupa na winie to rzeczy absolutnie bagatelizowane. Bez nich jednak wartości, które najczęściej cenimy czyli: miłość, rodzina, przyjaciele, pieniądze, dobra praca, mogłyby nie być już takie pełne.

Śmiało mogę, więc powiedzieć, że zdrowa kupa i zupa na winie, powinny stać się podstawową dewizą każdego człowieka, bo czemu nie?

Jedną z pierwszych rzeczy, o które martwimy się mając dziecko jest, jego zdrowa kupka. Jak nie ma kupki to brzuszek jest twardy, boli a dziecko płacze. To kupka sygnalizuje nam, czy ze zdrowiem naszej pociechy jest wszystko w porządku. Pyta także o nią, lekarz bądź położna podczas pierwszych wizyt w domu lub gabinecie. Zła kupka nastręcza dużych problemów. Natomiast, kiedy jest taka, jak być powinna, staje się ogromną radością. Kupka ma też swoje 5 minut podczas rodzinnych spotkań, bo albo się o niej mówi, albo ją ogląda albo czuje. Można też wszystko naraz.


W życiu dorosłym nie wiele się zmienia, kupy nadal pozostają, tylko zachwyt nad nimi jest jakby mniejszy. Zupełnie niepotrzebnie, bo dobra kupa to dobre samopoczucie. Dzięki niej oczyszczamy się, mamy poczucie ulgi, schodzi z nas napięcie, powodując rozluźnienie i tym samym zadowolenie. Dyskomfort oraz uczucie obrzmiałego brzucha znikają. Poza tym zrobienie kupy pozwala nam iść do przodu i rozwijać się. A dlaczego? Bo nie wyobrażam sobie sytuacji, w której mam zdobyć szczyt Mount Everest z kupą napierającą i zalegającą w jelitach. Czyli najpierw kupa, potem podbój świata.


A teraz tak szczerze z ręką na serduszku - widzieliście kiedykolwiek swoje kupy?


Kiedyś na porządku dziennym były sedesy z półką, na której wszystko lądowało w pierwszej kolejności, wtedy kupę mieliśmy jak na tacy. Takie sedesy oprócz tego, że nie ochlapały pośladów wodą i łatwo było pobrać próbkę do sanepidowskich badań, miały jeszcze jedną zaletę - można było ową kupę obserwować. No może przesadziłam z tą obserwacją, ale na pewno przed spłukaniem, można było na nią rzucić okiem, w celach badawczych rzecz jasna. Chociaż może są ludzie, którzy posiadają fetysz oglądania własnych kup, któż to wie, nie oceniajmy.


Rzucanie okiem na kupę, tak samo jak w przypadku dzieci, daje bardzo pożyteczną wiedzę na temat naszego stanu zdrowia. Ważny jest kolor, konsystencja, wielkość, kształt a nawet woń. Istnieje klasyfikacja naukowa (BSF), która dzieli kupę na 7 grup. Skoro aż dwóch uczonych z Uniwersytetu w Bristolu (UK), zadało sobie trud obserwacji i zbadania ludzkiej kupy, sprawa z pewnością błacha nie jest.


Kupa jednak nie bierze się z powietrza, żeby powstała, trzeba najpierw wrzucić coś na ząb. Zupa na winie wpisuje się tu idealnie, Dodatkowo to nadal niedocenione danie. Wielka szkoda, bo łączy w sobie prostotę, szybkość wykonania, jest tania i pozwala ździebko pogimnastykować główkę, a tym samym dać ujście twórczym zapędom.

Przygotowuje się ją z tego, co akurat się pod rękę nawinie. Po, co ograniczać się do zup, które znamy, z jasno określonymi składnikami. Po, co znowu gotować pomidorową, ogórkową czy rosół. Wrzuć do gara, co masz, dodaj ulubione przyprawy, pokombinuj i zobacz, co z tego wyniknie. Zastrzyk adrenaliny murowany. Wyjdzie czy nie wyjdzie? Będzie smakowała czy nie?


Ogromnym plusem zup wszelakich jest to, że mogą nakarmić rzesze osób, mogą być odgrzewane po wielokroć, mogą stać w lodówce na później lub zostać zamrożone i czekać, aż Panią Domu dopadnie dzień lenia. Nawet jeśli jesteś antytalentem kulinarnym, wrzucenie kilku warzyw do garnka z wodą nie będzie dla Ciebie żadnym problemem.


Podsumowując:

Dlaczego zdrowa kupa i zupa na winie są dobre?

Bo nie są złe :-)


Comments


You Might Also Like:
O  MNIE

Jestem specjalistką w nie byciu ekspertem w żadnej dziedzinie. Wszechstronne zainteresowania i zamiłowanie do zmienności sytuacji mi na to nie pozwalają.

Czytaj więcej

 

Dołącz do mojej listy mailingowej

Bądź na bieżąco

Email

bottom of page