Zniewolone
- popaprana
- 25 wrz 2017
- 6 minut(y) czytania
Brak demokracji, brak wolności, brak możliwości samodzielnego decydowania o sobie, brak miejsca na krytyczne myślenie. Mimo, iż dorosłe traktowane - jak dzieci. Muszą pytać o wszystko, o możliwość wyjścia do ogrodu czy o pozwolenie na otrzymanie podpasek podczas menstruacji. Nie mają własnej gotówki, a jeśli takową posiadają to muszą oddać każdy grosik. Listy i paczki mają prawo być inwigilowane. Modlitwa, praca i posłuszeństwo ponad wszystko to ich kodeks, a mowa o – Siostrach zakonnych
Od razu zaznaczam, że zakony w innych krajach, które przyjęły postanowienia Soboru Watykańskiego II z 1962 r, są mniej restrykcyjne, bardziej swobodne, posłuszeństwo nie już priorytetem, na pierwszym miejscu stawia się otwartość na drugiego człowieka. W zakonach Polskich nadal brakuje czynnika ludzkiego.

Wiara na opak
Wiara przez wiele sióstr zakonnych jest pojmowana bardzo powierzchownie. Zaharowują się do upadłego, nie dając sobie miejsca na odpoczynek, przejmują się drobiazgami zupełnie bez znaczenia a czy dostatecznie długo się modlą a czy dobrze równo klęczą, czy habit nie wymięty, czy podłoga dostatecznie dobrze wyszorowana. Później są zdziwione, że nie czują kontaktu z Bogiem, jak mają go czuć skoro zasypiają nad różańcem ze zmęczenia a obrzędy stają się ważniejsze niż kontakt z drugim człowiekiem. Ich głównym priorytetem oprócz posłuszeństwa jest cierpienie i asceza. Odmawianie sobie wszelkich przyjemności to droga do świętości.
Siostra Dorota lubi agrest, winogrona, jabłka, czekoladę, ale odmawia ich sobie na rzecz surowej cebuli, której nie cierpi. Nie czyta, bo sprawia jej to zbyt dużą przyjemność. Nie chodzi też do biblioteki – za wiele pokus. Sama sobie zabrania wypowiadania się na jakikolwiek temat, gestykulowania, płaczu, śmiania się. Wpędza się w poczucie winy, gdy 25 minut pije herbatę, bo to przecież lenistwo i bezczynność. Robi tylko to, co w jej przekonaniu jest miłe Bogu. Czyli odbiera sobie wszystko, co lubi, karci się za bycie sobą i uśmierca za życia. Wyzbywa się własnej tożsamości i oddaje kierowanie swoim życiem w ręce zgromadzenia, które od teraz staje się głosem jej sumienia. Zgromadzenie ocenia, karci, kontroluje, krytykuje – wszystko w imię miłości Chrystusa. Takiego postępowania od swoich wiernych oczekuje Bóg? Coś mi się wydaję, że nastąpiła tu nadinterpretacja wiary, która poszła w bardzo złym kierunku.
Posłuszeństwo
„Masz razem z siostrami iść we wszystkim za przełożoną. Ilekroć nie słuchasz jej, nie słuchasz samego Boga. Wszelka samowola jest obrzydliwa i jest znakiem krnąbrności.
Najpierw musisz się nauczyć zapominać o sobie, o swoich naturalnych wymaganiach i o chwilowych przyjemnościach, musisz najpierw nauczyć się miłować ofiarę, całkowite wyrzeczenie się siebie, oraz zdobyć intensywne życie duchowe”
Pellegrino Ceccarelli, Savoir – vivre siostry zakonnej
Bycie usłużną kurką jest w zakonie bardzo ważne. Daje też przywileje w postaci chociażby umożliwienia edukacji, odwiedzania rodziny czy otrzymywania lżejszych prac. Jeśli siostra przełożona mówi, że masz zjeść potrawę, której nie lubisz, musisz to zrobić bez krzywienia się, jeśli karze dokładnie umyć toaletę masz to zrobić nawet jeśli wiąże się to z wkładaniem ręki do odpływu bez rękawiczek, jeśli karze Ci iść do świń, magla i zlewek tak ma być, mimo, że inne siostry w tym czasie idą pośpiewać przy gitarze. Nakazuje ściąć Twoje piękne długie włosy, dlaczego tylko Tobie? Nie ważne - polecenie należy wykonać. Masz rację twierdząc, że w mieście są różne kody pocztowe a przełożona zarzuca Ci kłamstwo i każde odmówić za karę różaniec. No, cóż nie liczy się prawda, liczy się posłuszeństwo wobec siostry.
Siostra przełożona jest tylko człowiekiem, może kogoś nie lubić, może mieć zły humor, zazdrościć, albo być wredną zołzą. Niestety nie można źle o niej myśleć, bo to grzech, nie można też się jej sprzeciwiać, trzeba wytrwać akceptować, umartwiać się. Im więcej upokorzeń, tym lepiej, tym jest się bliżej Boga. Bóg patrzy przychylniejszym okiem. Serio?
Fakty jednak mówią same za siebie. Papież uczynił Faustynę świętą a ona w swoim dzienniczku pisała tak: „Za każde upokorzenie podziękuję Panu Jezusowi, szczególnie pomodlę się za osobę, która mi dała sposobność upokorzenia. Wyniszczać się będę na korzyść dusz. Nie liczyć się z żadną ofiarą, ścieląc się pod stopy Sióstr, jako dywanik, po którym nie tylko mogą chodzić, ale swoje stopy mogą obcierać”.
Czyli wszystko wiadomo, znoszenie cierpienia jaki i zadawanie cierpienia innym siostrom to prawdziwa cnota i akt dobroduszności. Mobbingująca siostra pomaga w ten sposób młodszym siostrom przybliżyć się do Boga i świętości.
Dyskryminacja
Chrześcijaństwo to religia równości bez podziału na lepszą czy gorszą płeć. Skoro tak to dlaczego wiele zakonnic podkreśla, że księża traktują je jak służące i nie liczą się z ich zdaniem zupełnie? Nie mogą o sobie decydować z każdej bzdury muszą się tłumaczyć, pytać stale o pozwolenie na każde działania, nieustannie się umartwić czym to niby obraziły dzisiaj Boga i żyć w całkowitym ubóstwie, w zupełniej zależności od zgromadzenia. Mężczyźni w habitach to już inna sprawa oni mogą wiele.
Nie dopuszcza się też kobiet do posługi kapłańskiej, bo kobieta przy ołtarzu do grzech. Kobiety lektorki czy ministrantki mimo, iż występują to i tak rzadko. Jan Paweł II z jednej strony podkreślał, że rola kobiety jest bardzo ważna a z drugiej kategorycznie sprzeciwiał się posłudze kapłańskiej kobiet. Jak na razie kapłankami są jedynie członkinie kościoła protestanckiego. Kobiecie w Kościele katolickim pozostaje jedynie zostać zakonnicą czyli właściwie niewolnicą, która nie ma nic do powiedzenia, bo jej rolą jest być bezmyślnie posłuszną. O losach zakonnic nadal decydują mężczyźni, którzy sobie dają mnóstwo swobody a kobietom swobody te ograniczają – wszystko to z troski o nie, rzecz jasna.
Podczas Soboru Watykańskiego II, gdy przygotowywano rewolucję w życiu zakonnym, żeńskich przedstawicielek zakonów zabrakło, mimo, iż sprawa bezpośrednio ich dotyczyła, ponadto stanowią 80% społeczności zakonnej, ale kto by się tym przejmował. Okazuje się, że los kobiet jest podobny czy w habicie czy bez muszą walczyć o prawa do decydowania o sobie. Mimo, iż obecnie zakonnice dopuszczane są do ciał doradczych i różnych komisji ich liczba nadal jest mała. Czy ktoś tu przypadkiem nie trzęsie portkami w obawie przed utratą władzy?
Oj trzęsie i to bardzo. Gdy Siostra Teresa Kane należąca do Sióstr Miłosierdzia otwarcie w obecności Papieża mówi o dopuszczeniu kobiet do posługi kapłańskiej, następnie z siostrami angażuje się w obronę praw lesbijek i gejów, dostrzega zagrożenie w zakazie aborcji i wreszcie sprzeciwia się biskupom popierając wniosek o dofinansowanie opieki medycznej najuboższym – Watykan ogranicza autonomię jej zgromadzenia. Kościół przestraszył się rosnącej pozycji i popularności sióstr, więc dodatkowo wyznaczył także biskupa, który miał kontrolować wszystkie przemówienia publiczne sióstr.
Samotność
„Naucz się ukrywać swoje przeżycia. Jest to niełatwa cnota i wielka sztuka umieć panować nad sobą, by nie dać odczuć otoczeniu ciężaru swoich nędz”.
Pellegrino Ceccarelli, Savoir – vivre siostry zakonnej
Zgromadzenie to wspólnota, gdzie nie ma miejsca na tworzenie grupek. Należy rozmawiać ze wszystkimi siostrami, żadnej nie wyróżniać, z żadną się nie zaprzyjaźniać. W efekcie siostry mogą zwyczajnie poczuć się w tak dużej grupie bardzo samotne. Są nie tylko siostrami zakonnymi są także kobietami, więc mają naturalną potrzebę dzielenia się swoimi troskami, lękami, obawami i radościami z jakąś przyjazną duszą. Wydawać by się mogło, że w zakonie mają ich pod dostatkiem, ale to tylko iluzja. Nie można nawiązać więzi z kimkolwiek, kiedy nie ma się na to czasu i gdy starsze siostry pilnują, by zażyłości były krótkie i powierzchowne. Starsze bądź bardziej posłuszne siostry na które przełożona patrzy przychylnym okiem jeszcze mają szansę, a z pozostałymi bywa różnie.
Kiedy przydarzy im się depresja nie mogą liczyć na miłosierne wsparcie swoich sióstr są z klasztoru wyrzucane. Powód? Są po prostu słabe, nie wytrwały w powołaniu za mało się modliły. Zostają same z ogromnymi wyrzutami sumienia i rozczarowaniem. Nie tego oczekiwały, gdy poczuły powołanie przy dźwiękach gitary i oazowych pieśni albo gdy oglądały radosne twarze zakonnic podczas pielgrzymek.
Trudno generalizować, że we wszystkich zakonach sytuacje wyglądają identycznie. Nie zmienia to jednak faktu, że takie sytuacje się zdarzają i nie są to odosobnione przypadki. Jeśli teraz buntujesz się, bo znasz jakąś zakonnicę i tak cudownie opowiada o zgromadzeniu a w dodatku jest aniołem to musisz wiedzieć, że im nie wolno źle mówić o swoim zgromadzeniu. Dlatego nawet byłe zakonnice niechętnie rozmawiają o swojej posłudze.
„Nie rozmawiaj z ludźmi postronnymi o sprawach i problemach swego domu. Tym bardziej nie mów im o upadkach i brakach swoich współsióstr. Nie przekazuj na zewnątrz swoich krytycznych uwag odnośnie zarządzeń i zwyczajów obowiązujących we wspólnocie. Przeciwnie, staraj się bronić swego domu i wspólnoty przed każdym, kto ośmieliłby się wobec ciebie, źle o nich mówić”.
Pellegrino Ceccarelli, Savoir – vivre siostry zakonnej
Nic dodać, nic ująć.
Tekst zainspirowany książką Marty Abramowicz pt "Zakonnice odchodzą po cichu"
Comments