top of page

Sposób dla lenia

  • popaprana
  • 2 lip 2017
  • 3 minut(y) czytania

Kiedy ktoś mówi mi, że nie ma czasu zdrowo gotować, to ewidentnie kłamie. Ranga tego kłamstwa nie jest zbyt duża, bo oczywiście kłamie zupełnie nie świadomie. Każdy ma czas, wszystko zależy od tego jak go spożytkuje. Dla jednych może być to sen dla innych spacer lub oglądanie telewizji dla trzecich piwko ze znajomymi albo gotowanie. Znajdą się też tacy, którzy potrafią tak gospodarować sobą w czasie, że znajdą miejsce na wszystko.

Obserwując moją mamę, która w kuchni spędzała całe godziny a niedzielny obiad zaczynała przygotowywać już z samego rana, uznałam, że gotowanie to mozolna harówka i nie ma najmniejszego sensu się tym zajmować. Utwierdziłam się w moim wyobrażeniu o gotowaniu, gdy przez kilka tygodni samiuteńka musiałam gotować dla całej rodziny i to w dodatku typowe dla mamowej kuchni dania, bo niczego innego rodzinka by nie przełknęła. Nie było to ani miłe, ani przyjemne i zajmowało mi mnóstwo czasu.

Moje doświadczenia i przekonania na temat gotowania sprawiły więc, że byłam bierna w tym temacie. A swoje przyszłe mieszkanie wyobrażałam sobie bez kuchni uznając, że to zupełnie zbędne pomieszczenie.

Gdy załapałam bakcyla zdrowego odżywiania (a właściwie, kiedy mi totalnie odwaliło na tym punkcie, niestety odchylenie poszło w tą złą stronę), sytuacja nieco się odwróciła. Znudzona mamową kuchnią przygotowywałam wszystko, co było jej zupełnym przeciwieństwem. Zamiast zup – kremy, zamiast faszerowania zawijańców ogórkiem upychałam tam suszoną śliwkę, zamiast typowego ciasta = ciasteczka z prażonego amarantusa, o ziemniakach z sosikiem zupełnie zapomniałam.

Miałam wtedy dość czasu żeby pogodzić pracę z gotowaniem w końcu nie byłam matką z trójką dzieci, więc się na pewno bardzo nudziłam, jak powiedzieli by złośliwcy, a tacy też się znaleźli. Byłam skłonna wtedy przyjąć ten argument. Mam dużo czasu to z nudów coś upichcę i zrobię sobie dobrze, znaczy moim kubkom smakowym.

Sytuacja teraz wygląda trochę inaczej, nie mam jeszcze wprawdzie dziatwy, która absorbowała by moją uwagę i ciągnęła za maminą spódnicę, ale mam na pewno mniej czasu a gdy się on już znajdzie to często jestem zbyt zmęczona żeby stać przy garach.

I co tu zrobić? Jak pogodzić stare nawyki z nową sytuacją? Jak jeść zdrowo, gdy brak czasu?

Znalazłam sposób. Sposób na lenia. Potrzebny jedynie garnek na parę i odrobina dobrej woli.

Do gara wlewamy wodę i wkładamy do środka w zależności od gustu: kaszę, ryż, makaron albo mix, np. mieszankę którą oferuje firma Melvit. Ich nowa seria Trendy Lunch nadaje się idealnie w dodatku jest w woreczku, co ułatwia gotowanie, bo mamy pewność, że nic się nie przypali.

Nakładamy wierzchnią część gara i wkładamy do niego dowolne warzywa. Po ugotowaniu dokładamy do warzyw jakieś mięso, lub ser i gotowe, wystarczy wszystko wymieszać i doprawić.

Urok takiego obiadu polega na tym, że robi się prawie sam i w błyskawicznym tempie. Nie trzeba mieszać, doglądać, kontrolować temperaturę. Gotując cały woreczek ryżu lub kaszy automatycznie macie dwie porcje, więc za jednym zamachem wychodzi obiad na dwa dni. Można robić różne kombinacje, wystarczy dodać inne mięso, rybę warzywo lub ser i powstaje zupełnie nowe danie. Samej kaszy jest kilka wariantów, włącznie z couscous lub jej wariantem kaszą perłową (mhammas), które wystarczy zalać jedynie gorącą wodą. Podobnie z serami mamy: halloumi, mozzarelle, grecką fete, rocotte, wiedeński, tradycyjny twaróg no i całą masę żółtych i topionych, ale te proponuję dawkować rzadko i w rozsądnych ilościach. W ogólnym podsumowaniu okazuje się, że macie całkiem urozmaicone obiady.

Większe leniuchy lub pracusie mogą kupić ugotowane już mięso. Kurczaka lub indyka pokrojonego w kostkę i zapakowanego hermetycznie, można go dostać w każdym markecie. Takie mięso pewnie będzie miało jakąś chemię, w sumie jak każde dzisiaj, ale mój sposób ma być także szybki, więc idę na drobne ustępstwa.

W mojej lodówce zawsze znajdą się też jaja i mleko, jeśli tego nie mam wpadam w panikę. Jaja są na tyle wdzięczne (jakkolwiek dziwnie to brzmi), że można z nich wykombinować kilka wariantów posiłków: omlet na słodko np. z bananem, i masłem orzechowym , frittate, quiche, naleśniki, pancakes, jajecznicę, jaja sadzone, na twardo, na miękko, tosty francuskie (czyli zwyczajnie chleb opiekany jajem) i mnóstwo innych rzeczy, o których pewnie Wy macie większe pojęcie niż ja. Mleko służy mi do kawki rzecz jasna, ale sprawdza się też do owsianki, kaszki czy budyniu.

Jeśli ktoś nadal utrzymuje, że tego typu gotowanie jest zbyt absorbujące to chętnie poznam inne, alternatywne sposoby.

Comments


You Might Also Like:
O  MNIE

Jestem specjalistką w nie byciu ekspertem w żadnej dziedzinie. Wszechstronne zainteresowania i zamiłowanie do zmienności sytuacji mi na to nie pozwalają.

Czytaj więcej

 

Dołącz do mojej listy mailingowej

Bądź na bieżąco

Email

bottom of page