top of page

W poszukiwaniu diamentów - Urzekający Optymista

  • popaprana
  • 11 cze 2017
  • 3 minut(y) czytania

Znacie może to uczucie, gdy podczas długiej podróży niesamowicie głodni zatrzymujecie się w pierwszym napotkanym na drodze zajeździe? Zajazd zupełnie niepozorny nie różniący się niczym od innych, lekko nawet odstręczający, okazuję się wykwitną restauracją. Wasze kubki smakowe doświadczają tam prawdziwej euforii?

Daniel jest właśnie jak taki niepozorny zajazd, z każdym kolejnym daniem można odkryć nowe nieznane dotąd połączenia smakowe. Wysoki, surowy z twarzy, o muskularnej budowie ciała, wygląda dość groźnie. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że to były wojskowy i strzelec wyborowy w jednym to można naprawdę się bać. Ale to nie jego wygląd zasługuję na uwagę, ale to, co skrywa pod tym całym wielkim pancerzem.

Daniel zachowuje się tak, jakby przeszedł jakiś niesamowicie skuteczny proces coachingowy i wyszedł zupełnie poza swoje ja. Jego postawa jest dla mnie fenomenem a przyczyny tego jak to się stało, że jest taki jaki jest, prawdziwą zagadką.

Daniel nie zazdrości, nie porównuje się z innymi, nie unosi się pychą, nie krytykuje, nie ocenia a w zachowaniu innych nie doszukuje się drugiego dna. Jeśli poznaje nowe osoby nie próbuje grać, zaimponować im w jakiś sposób, on nawet tego nie potrafi. Zupełnie nie interesuje go, co ktoś o nim pomyśli, dzięki temu zawsze w każdej sytuacji jest naturalny.

Najlepsze w jego przypadku jest to, że w ogóle nie uświadamia sobie jak cenną umiejętność posiadł i jak wielką wolność umysłu ona daje. Wyobrażacie sobie sytuacje, kiedy dla każdego z nas inny człowiek po prostu sobie jest, a my nie czujemy potrzeby wsadzania go do worka z napisem idiota, gbur, zarozumialec, dziwadło czy debil. Dodatkowo czujemy absolutny spokój w kontaktach z innymi, bo mamy pewność, że oni także do żadnego worka nas nie upchają. Ile tym zyskujemy swobody i zaoszczędzamy energii, prawda? Jesteśmy wówczas bardziej skłonni do spontanicznych reakcji czyli do zwykłego bycia sobą bez lęku przed oceną. Bo to właśnie ów strach często staje się hamulcem naszej naturalności.

Jak to możliwe, że jedni wkładają mnóstwo wysiłku i pracują nad samo rozwojem, żeby dojść do tego punktu, co Daniel, a on zwyczajnie już tam jest nawet się o to nie starając? Nie potrafię odpowiedzieć. Może to tak jak z orientacją w terenie, jedni bez mapy i nawigacji dotrą wszędzie, chociaż nigdy specjalnie nie starali się takiej umiejętności nauczyć a drudzy nie mogą odszukać własnego auta zaparkowanego przed centrum handlowym. Może to wrodzone predyspozycje, jakaś smykałka, pula genów albo warunki środowiskowe a może wszystko na raz.

Kiedy pytam Daniela o zazdrość bardzo się dziwi i stwierdza, że nie musi nikomu niczego zazdrościć, bo ma wszystko czego potrzebuje. Kiedy drążę i wspominam o porównywaniu się z innymi odpowiada, że nie ma pojęcia o czym mówię, bo on nie czuje potrzeby porównywana się, zwyczajnie nie zna takiego zjawiska. Gdy próbuje wytknąć mu jakąś wadę i czepiam się deficytu umiejętności zarządzania finansami on błyskawicznie znajduje wytłumaczenie swojego zachowania i przekłada to w zaletę. Stwierdza, że pieniądze służą temu, żeby żyć, żeby sprawiać sobie przyjemności a nie upychać je na koncie i nie czerpać z nich żadnej radości. Często wspomina też, że wydane pieniądze zawsze do niego wracają, więc nie przejmuje się ich chwilowym brakiem. Mając ostatnie pięć funtów w portfelu zaprosił koleżankę na kawę. Czy to zachowanie było nieodpowiedzialne i bezmyślne? Nie dla niego, bo Daniel jest absolutnie przekonany, że kiedy pieniędzy ubywa już za chwilę musi pojawić się ich nadmiar. Uznaje to za naturalną kolej rzeczy.

Najbardziej jednak zadziwia mnie w nim antymaruderstwo i całkowity brak użalania się nad sobą. Jest absolutnym zaprzeczeniem Polaka malkontenta, narzekającego na swój człowieczy los. Gdy bardzo ciężko zachorował a lekarka ze smutkiem i żalem w głosie poinformowała go, że jego stan jest poważny, pocieszał ją, żeby się nie martwiła, bo wszystko będzie dobrze. I rzeczywiście było. Lekarze dawali mu trzy dni życia, zabronili pracy fizycznej, sportu wysiłkowego, śmieciowego jedzenia. Nie posłuchał ich, pracuje nadal, regularnie chodzi na siłownie i je co popadnie. Od diagnozy minęło już osiem lat a on nadal ma się świetnie mimo, że nie bierze już żadnych leków. Kiedy zapytałam go dlaczego nie stosuje się do zaleceń lekarzy stwierdził, że po prostu chce żyć, gdyby ich posłuchał to tak jakby umarł za życia.

Wysyłam w przestrzeń życzenie: Chce więcej takich diamentów stąpających po ziemi!!! Obcowanie z takimi ludźmi jak Daniel to prawdziwa przyjemność. Człowiek wówczas uświadamia sobie, że doświadczanie szczęścia nie zależy tylko i wyłącznie od sukcesów zawodowych, ilości zer na koncie, like-ów na facebooku czy wyglądu modelki. Szczęście to zwyczajnie stan umysłu, wystarczy naprawdę niewiele żeby czuć dostatek.

Comentarios


You Might Also Like:
O  MNIE

Jestem specjalistką w nie byciu ekspertem w żadnej dziedzinie. Wszechstronne zainteresowania i zamiłowanie do zmienności sytuacji mi na to nie pozwalają.

Czytaj więcej

 

Dołącz do mojej listy mailingowej

Bądź na bieżąco

Email

bottom of page