top of page

Sposób na czytanie

  • popaprana
  • 20 sty 2017
  • 3 minut(y) czytania

Z czytaniem jest jak z ćwiczeniami chcesz, porywasz się na nie, zaczynasz, ale ostatecznie to tylko słomiany zapał, który szybko gaśnie a Ty nadal podtrzymujesz, że nie masz na to czasu. Naprawdę nie masz, czy to tylko wymówka? Ja przyznaję się bez bicia, że w tym temacie zawsze byłam leniwa. Chciałam czytać, ale szybko się nudziłam, czasami nie byłam w stanie dokończyć książki, albo zwyczajnie się do tego zmuszałam, co przynosiło odwrotny skutek.

Sięgając do korzeni nasuwa się teza, że czytanie bardzo często obrzydza nam sama szkoła. Tak to już bywa, że jeśli się nas do czegoś zmusza, choć nie wiem jak bardzo, było by to pożyteczne i dobre, rodzi się w nas ogromny opór.

Poza tym nie oszukujmy się obowiązkowe lektury szkolne i sposób ich omawiania na lekcjach, bardziej zniechęca niż rodzi pasję do literatury. Próbowałam kiedyś przeczytać Krzyżaków, ale nie doszłam nawet do połowy I tomu, bo moje oczy zalał potok łez, nie ze wzruszenia, rzecz jasna, ale raczej od ciągłego ziewania z nudów. Oj moje byłe Panie polonistki byłyby tym faktem bardzo zawiedzione.

Albo Pan Tadeusz, też mi historia, choć przyznam, że chylę czoło w kierunku Mickiewicza za ten jego trzynastozgłoskowiec, doprawdy imponujące. Nie czytałam jednak tego w całości, we fragmentach jedynie. Od deski do deski przeanalizowałam jednak księgę XIII ;-), mam nawet swoje ulubione fragmenty. Ambaras polega na tym, że nie Mickiewicz a Aleksander Fredro jest jej autorem. Polecam wszystkim parą, jako fenomenalną grę wstępną, bo trzeba przyznać, że niezłe Olkowi opowiadanko erotyczne z tego wyszło.

Niestety takich opowiadań w szkole się nie przerabia. Ciekawe lektury się też zdarzają, ale to za mało, żeby przeciętny Kowalski został pasjonatem literatury. Dlatego rzadko zaczytujemy się w lekturach szkolnych tym bardziej, że z pomocą przychodzą gotowe opracowania, które pozwalają zaliczyć klasówkę na przyzwoitą ocenę.

Osoba o wielkiej erudycji, elokwentna, ceniąca sobie walory naszej kultury i bogatej literatury, może mnie zawstydzić stwierdzeniem: Jak można nie czytać książek, niektóre trzeba znać obowiązkowo. Jak tu polemizować z taką mądrą opinią, mogę jedynie oblać się rumieńcem i zwiesić głowę. Mam jednak coś na swą obronę. Żeby polubić czytanie książek i pochłaniać je pasjami, trzeba najpierw znaleźć taką tematykę, która nas interesuję. Zmuszanie się do czytania byle czego dla samego czytania, bez czerpania z tego przyjemności jest absolutną stratą czasu. Ponadto nie musimy być sztywni w tym czytaniu. Nie musimy czytać od deski do deski. Skakanie po rozdziałach i omijanie tych, które są mniej ciekawe to przecież nie zbrodnia. Czytanie kilku pozycji na raz też, się przydaje – to jest akurat moja metoda.

Zdarza mi się, że skacze z jednej lektury na drugą, bo w zależności od tematyki jedna czasem mnie za bardzo przytłacza i potrzebuję płodozmianu.

Wspomniałam już, że jestem raczej leniem kanapowym i czytałam często tylko to, co musiałam. Postanowienia, że będę czytać więcej, robienie list ciekawych pozycji nic nie dało. Wszystko się zmieniło, gdy byłam zmuszona żyć bez telewizora, przerażające - prawda? Wtedy było to dla mnie nie do pomyślenia. W sumie kiedy ktoś wcześniej informował mnie, że nie ogląda telewizji, to niedowierzałam a moje spojrzenie wyrażało lekkie politowanie. Okazało się jednak, że brak telewizora zwyczajnie mnie odmulił i podziałał bardzo czytolubnie. Nadal mnie to dziwi. Dodatkowo to moje czytolubstwo spotęgowało zakupienie Nooka , czyli czytnika książek w postaci elektronicznej. Jestem z pokolenia przed komputerowego, pamiętam jeszcze kasety VHS czy walkmany, dlatego bardzo doceniam książki papierowe i wiem, że ich uroku nic nie jest w stanie zastąpić. W tym wypadku jednak wygodnictwo, ochrona własnego kręgosłupa i mało miejsca w mieszkaniu wzięło górę nad sentymentami. Ciężko jest czytać książkę, która ma 400 stron i nosić ją wszędzie ze sobą. Z Nookiem całą swoją bibliotekę mam stale przy sobie i czytam to na, co mam ochotę (brzmi jak reklama sponsorowana, ale daję słowo honoru, że nią nie jest).

Jak na ironię okazuje się też, że im człowiek mniej ma czasu, tym lepiej potrafi go zagospodarować, co na czytanie, też ma swoje przełożenie. Mnie zdarza się, brać książkę tam, gdzie król piechotą chodzi i od razu się człowiekowi lepiej na sedesie siedzi. Lekko tam zalatuje, ale na pewno nie nudą.

Jeśli ktoś nie lubi takich klimatów i na tronie woli pokontemplować lub czytać, co najwyżej etykietki z szamponów to polecam inne miejsca. Wszystko jedno czy to będzie autobus, ławka w parku czy domowe zacisze, byleby miło i przyjemnie spędzić czas. Moje zamiłowanie do płodozmianu przekłada się także na miejsce w którym czytam. Nie zawsze lubię być sama z książką w domu, a plener wchodzi w grę tylko, gdy jest ciepło i słonecznie, dlatego od czasu do czasu wybieram samotną wizytę w kawiarni. Niby sama a jednak z ludźmi dookoła, jak dla mnie to idealne rozwiązanie.

Smakowitych lektur życzę, delektujcie się nimi, nie zmuszajcie do niczego i wybierajcie tylko te książki, których czytanie Was wciąga, daję radochę i wzbudza apetyt na więcej.

תגובות


You Might Also Like:
O  MNIE

Jestem specjalistką w nie byciu ekspertem w żadnej dziedzinie. Wszechstronne zainteresowania i zamiłowanie do zmienności sytuacji mi na to nie pozwalają.

Czytaj więcej

 

Dołącz do mojej listy mailingowej

Bądź na bieżąco

Email

bottom of page